W sobete rano wstalismy krótko po godzinie szóstej razem ze wschodem slonca by wybrac sie w miejsce gdzie jak to komentowala Eliza brakuje tylko palm taka sliczna jest plaza na która mieli nas zabrac Eliza z Jurkiem.
Po sniadaniu wsiedlismy w samochód i pojechalismy do Vada gdzie mialo sie znajdowac owe miejsce.
Przepiekna pogoda i palace slonce tak wspominam ten dzien,bardzo dobrze zrobilismy wstajac wczesnie rano i jeszcze przed poludniem bylismy w owym miejscu.Po drodze zrobilismy krótki przystanek nad samym klifem morza w srudziemnomorskiego w Calfurii gdzie olbrzymie fale rozbijaly sie o skaly nadbrzeza pieniac ciemno blekitna wode.
Gdy przybylismy do Vady bylismy zaskoczeni pieknem tego miejsca,bialy jak snieg piasek i lazurowy kolor wody sprawi ze poczulismy sie faktycznie jak na jednej z wysp Pacyfiku a nie w Europie (specjalnie zwracam uwage na kolor piasku czyt.Viareggio)
Niestety wysokie fale i silny wiatr nie pozwolil nam na wejscie do wody koloru bialego(tak byla spieniona)by sie w niej kompac ale poranny spacer na plazy robil swoje wrazenie.
Po okolo godzinnym pobycie w Vada wracalismy do Pisy mijajac po drodze ogrody oliwne i piekny malowniczy krajobraz Toskanski...