To byl spontaniczny wypad nad morze do Leby wraz z Krzyskiem,Aneta i naszym malym chrzesniaczkiem Michalkiem.
Byla sroda i nic takiego nie wskazywalo na to ze bedziemy jeszcze tego samego dnia podrózowac nad morze baltyckie chociaz staramy sie bedac w Bytowie zaczerpnac troche morskiej bryzy i jedziemy zawsze na jeden dzien przewaznie do Ustki gdzie mamy najblizej do Baltyku.
Po przyjezdzie do Leby dawalo sie odrazu odczuc atmosfere wakacyjna,gro turystow,stragany i poletka z malymi parkami rozrywki dawaly poczucie tego ze lato trwa.
Nasze kroki poprowadzily odrazu na plaze gdzie postanowilismy przysiasc do plazowego baru o slynnej nazwie "Copacabana" co prawie nic z ta nazwa nie mialo wspólnego,plastikowe palmy,bambusowe makietki i muzyka brazylijska niezbyt oddawaly tego co kojazy sie nam z prawdziwa copacabana.Po zamowieniu kawy i czterech drinków nsze portfele odchudzily sie o 100 PLN po czym poszlismy pospacerowac po plazy...